W podróży

Bali – jawa czy sen?

Jawa na Bali – takie było hasło wywoławcze naszego programu objazdowego po tym zakątku świata. Zaczęliśmy naszą wyprawę od Jawy, którą przejechaliśmy z zachodu na wschód, by na koniec promem przenieść się na Bali. Bali. Ta wyspa, choć niewielka, stanowi niezwykłe miejsce, przesiąknięte tradycją, niezwykłą dla nas kulturą z tradycjami hinduistycznymi, ozdobione dziesiątkami świątyń, świątynek i kapliczek, a do tego obdarzone plażami ze złocistym piaskiem, górami i zieloną, jak pola ryżowe, naturą. Na Bali spotkamy w przestrzeni publicznej niezwykłych rozmiarów figury – i bóstw, i zwierząt, i religijne procesje z Barongiem (pół-lwem, pół-smokiem), i leżące na chodnikach dary dla bogów i duchów, a do tego kwitnący handel i nieprawdopodobny ruch uliczny pełen korków.

Na chodniku lub na wystającym kawałku muru, gdzieś przy straganie sprzedażowym – takie ofiary dla duchów spotkacie w wielu miejscach na Bali. Nie wdepnijcie w nie, przynajmniej się starajcie…

Indonezja! Tyle wysp, że żadne źródło nie podaje tak naprawdę dokładnej ich ilości. Mówi się o 17.500 wyspach. Niektórzy korygują, że podnoszący się poziom wód zmniejszył ilość wysepek, tych co mniejszych i niżej położonych. Wiadomo bowiem, że spora część wysp nie jest zaludniona – jedynie około 6 tysięcy. Zaskoczenie budzi fakt, że Indonezja ze swoimi 275 milionami obywateli jest czwartym pod względem liczby ludności krajem świata, a przy tym największym na świecie krajem wyspiarskim. Zamieszkuje ją najliczniejsza na świecie grupa wyznawców islamu, choć jako państwo jest świecka. Najgęściej zaludnioną wyspą jest Jawa. Pozostałe największe wyspy Indonezji to: Sumatra, Borneo, Celebes, Nowa Gwinea, Sumbawa, Flores, a inne znane to Lombok, Bali, Komodo, Timor. Indonezję oblewa Ocean Indyjski i Ocean Spokojny, a przez jej terytorium przechodzi równik.

Podróżowaliśmy przez Bali sporo, by zobaczyć trochę więcej niż miejscowość Kuta i jej dzielnicę Legian (tam usytuowany był nasz hotel Jayakarta). To miejsce grupuje w dużej mierze ruch turystyczny Bali. Pełne jest salonów masażu, sklepów i stoisk handlowych, z których nie omieszkałam korzystać. Przemieszczanie się po drogach Bali jest długie i czasochłonne – pojazdów jest dużo (niech żyją skutery, one są sprawne w korkach!) i wszystko się korkuje. Co myślicie, gdy słyszycie dystans “16 km”? Że blisko, prawda? A tymczasem pokonanie tego może trwać półtorej godziny.

Uroczysta procesja z Barongiem w Kuta. Jakie to święto – nie dowiedziałam się.

Świątynie na Bali

Co dla mnie jest najbardziej charakterystyczne na Bali? Jej architektura. Cała przestrzeń, którą się mija (także na wsiach) przypomina … cmentarzyk lub kapliczkę! Można powiedzieć, że gdziekolwiek znajdziemy się na Bali, w zasięgu naszego wzroku dostrzeżemy świątynię, Mniejszą lub większą, czasem tylko zwykłą przydomową kapliczkę. Bali jest wyspą z największą liczbą świątyń na świecie, szacowaną na około 20 tysięcy! Liczba jest tak duża ponieważ każde domostwo na wyspie posiada małą świątynię na posesji, a każdy banjar czyli lokalna wspólnota posiada 3 świątynie, w których odprawia się liczne święta. Dominują więc wieżyczki, a przede wszystkim – bramy. Typowa balijska brama jest murowana, niezwykle ozdobna, ale niepołączona górą. Stanowi jakby dwie odrębne symetryczne części, między którymi się przechodzi. Świątynie to najważniejsze zabytki na Bali.

Tanah Lot

Świątynia leży na skale wynurzającej się z oceanu i – jak mówią – jest jednym z najczęściej fotografowanych obiektów na Bali, a przy tym jedną z najważniejszych świątyń na tej wyspie.

Pura Tanah Lot w całej okazałości

Została zbudowana w XV wieku na kawałku skały wystającym z morza kilka metrów od brzegu, za sprawą hinduskiego kapłana Nirartha. Podczas przypływu skała staje się wyspą. Świątynię można podziwiać tylko z brzegu – “niewierni” czyli turyści niewyznający hinduizmu, nie mogą wejść na jej teren.

Tanah Lot jest zlokalizowana w miejscowości Tabanan w pobliżu stolicy Bali, Denpasar. O tym, jak wygląda w danym momencie dnia świątynia decydują pływy morskie – przy odpływie ponoć można podejść pod samą skałę, gdzie być może dostrzeżemy jaskinię i jej święte źródła. Głównym punktem i sercem Tanah Lot jest właśnie ta świątynia-jaskinia, otoczona wodą. Jednak teren świątyni obejmuje spory obszar. Przepiękne są na przykład formy skalne z okienkiem, na prawo od samej świątyni; jest też wiele innych ołtarzy i bram, zdobiących okolicę tuż przy Tanah Lot, gdzie miejscowi wznoszą modły i palą kadzidełka. Warto też podejść nieco w górę, wzdłuż straganów w lewą stronę, skąd będziemy mieli ciekawy widok na skałę w oceanie.

Przeznaczeniem Pura Tanah Lot jest oddawanie czci balijskim bogom morza, a według legendy jest ona strzeżona przez jadowite węże morskie. Można wchodzić na teren świątyni codziennie, w godzinach 7 – 19. Niestety, by tu dojechać trzeba zorganizować prywatny transport lub wykupić wycieczkę.

Różne pomniejsze świątynki w kompleksie nad morzem
Ozdobna brama, tym razem połączona u góry zdobieniami

My zwiedzaliśmy Tanah Lot jako pierwszą świątynię na wyspie, jadąc z promu. Było wczesne, trochę chmurne popołudnie z przypływem. Tym, co kojarzy mi się jeszcze z Tanah Lot, jest rozbuchany handel straganowy – w drodze z parkingu do świątyni można chyba kupić wszystko!

Tu akurat całkiem piękne souveniry – maski z klasą, artystyczne. Sama kupiłam sobie tu maskę Baronga do swojej kolekcji

Taman Ayun

Do Taman Ayun pojechaliśmy dnia następnego, który to dzień obfitował w kolejne piękne miejsca z mapy Bali. Taman Ayun to ważna świątynia w wiosce Mengwi, 17 km na północny zachód od Denpasar. Stanowi duży kompleks świątynny, znany ze wspaniałych tradycyjnych elementów architektonicznych. W świątyni podziwia się również rozległe ogrody ze stawami rybnymi i lotosem (nazwę Taman Ayun można przetłumaczyć jako „piękny ogród”).

Jedna z bram w Taman Ayun

Miejsce to jest jednym z najlepszych przykładów balijskiej architektury sakralnej, gdzie oprócz znanych balijskich pagód można ponoć zaobserwować harmonię między budowlami a naturą, gdyż główne elementy są rozmieszczone zgodnie z pewnymi współrzędnymi, które łączą góry z morzem. Wszystko to zaskutkowało w 2012 roku wpisaniem Pura Taman Ayun na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Najświętszą część obiektu zwiedza się zza otaczającego ją muru, nie można na jej teren wchodzić

Kompleks świątynny jest rozległy i sporo się po nim naspacerujemy – Taman Ayun składa się z 4 różnych części, z których każda zajmuje wyższą pozycję od drugiej. Pierwsza część – zewnętrzna, do której można dotrzeć wyłącznie poprzez jedno wejście i chodnik nad stawami, a po prawej stronie duża sala Wantilan, gdzie odbywają się wspólne spotkania.

Wreszcie – najświętsza część świątyni, gdzie znajdują się najważniejsze sanktuaria kompleksu i gdzie ponoć w dawnych czasach żyli balijscy członkowie rodziny królewskiej. Są otoczone kamiennymi murami i małą fosą. W pobliżu poszczególnych sanktuariów znajdują się również pagody, umieszczone w celu zachowania harmonii miejsca.

Ulun Danu

Pura Ulun Danu Bratan (słowo pura oznacza świątynię) jest świątynią hinduistyczną, a przy tym największą atrakcją regionu o nazwie Budugul oraz jedną z najbardziej charakterystycznych i najbardziej “widokowych” świątyń na Bali. Powstała w XVII wieku na brzegu jeziora Bratan, otoczona jest pięknym ogrodem. Widzimy nad wodą świątynne budowle, a w tle mamy góry. Przy tym ilość zieleni i kwiatów dopełnia urody Ulun Danu.

Tak ładne, że nadało się na zdjęcie tytułowe…
W Ulun Danu sporo dzieci ustawiano do zdjęć w pozycjach “modlitewnych”

Gdy jeszcze nad górami unoszą się malownicze chmurki, a obiekty świątyni pełne są na biało ubranych Balijczyków – wrażenie jest niezapomniane! To świetne miejsce na spacery i relaks. Trzeba tylko pamiętać, że Ulun Danu leży na wysokości 1200 m. n.p.m i może być tu trochę chłodniej niż w innych miejscach wyspy. Znawcy twierdzą, że to wymarzone miejsce na oglądanie wschodu słońca.

Roślinność nad jeziorem Bratan – przepiękna!

Ubud – Pałac Królewski i Świątynia Saraswati

Ubud zasłynęło na całym świecie po filmie “Jedz, módl się, kochaj”, natomiast w Indonezji znane jest z licznych warsztatów rzemieślniczych, galerii sztuki i niezliczonej ilości świątyń. Jeśli jesteś na Bali, musisz zobaczyć Ubud. Za jego kulinaria, sztukę, rzemiosło, piękne budowle. Ubud to miasto, jest więc, jak większość miast na Bali, jest zatłoczone. Znajdziecie tam mnóstwo sklepów i straganów z całkiem ciekawymi produktami regionalnymi, pamiątkami, wyrobami artystycznymi, złotniczymi, ubraniami (więcej niż jedna hala targowa!)

Głównym miejscem, które tu zwiedzamy jest Pałac Królewski czyli Puri Saren Agung Palace. Mniej przypomina okazały budynek, który zwykle rozumiemy pod hasłem pałac, a bardziej pełne zieleni balijskie ogrody z wieżyczkami, bramami i ozdobnymi kapliczkami.

Jak przystało na pałac rodziny królewskiej…
Poubierane posągi – to charakterystyczne dla Bali

Pałac był oficjalną rezydencją rodziny królewskiej na Bali .Nie jest bardzo stary – pochodzi z XIX wieku, a i tak był przebudowywany w pierwszej połowie XX wieku po trzęsieniu ziemi. Szczególną uwagę przykuwają niesamowite drzwi-brama, przy których turyści obowiązkowo się fotografują. Ja też! Zwiedzanie pałacu jest niepłatne.

Brama, przy której fotografują się turyści…

W pobliżu pałacu, w sercu miasta, znajdziemy świątynię bogini Saraswati. Nie jest duża, Główna brama wiodąca do świątyni jest monumentalna, prześlicznie zdobiona rzeźbami i detalami, które przyciągają wzrok. Jednak najpiękniejsze wydaje mi się jej położenie: nad dużym stawem, pełnym kwiatów lotosu i lilii wodnych. W Ubud przy głównej ulicy jest kawiarnia, do której można wejść na kawę i posiedzieć nad tym właśnie stawem. Widok i przyjemność niebiańska – kawa z widokiem na świątynię i piękny staw!

Staw z lotosem i widokiem na świątynię Saraswati

W Ubud krzyżuje się piękno balijskiej tradycji, smaków, filozofii hinduizmu oraz natury. Wokół miasta zobaczymy też niesamowite tarasy ryżowe.

Klung Kung czyli Kertha Gosa

Klung Kung jest nazwą regencji (prowincji) we wschodnim Bali, będącej dawną stolicą wyspy, w której znajduje się historyczny kompleks budynków, zwany również Klung Kung lub Kertha Gosa. Pałac Klung Kung wzniesiono pod koniec XVII wieku, jednak podczas holenderskiego podboju kolonialnego, na początku XX wieku, uległ on sporemu zniszczeniu. Wtedy to właśnie, w 1908 roku, rodzina królewska i członkowie dworu wybrali bunt, zamiast poddać się holenderskim władzom kolonialnym, zaś po śmierci władcy, rytualne samobójstwo popełniło około 200 osób (Puputan Klungkung tragedy).

Pawilon sądu w Kertha Gosa

Do dzisiaj pozostała w oryginale tylko część przepięknej zabudowy. Ważnym jej elementem jest wprowadzająca nas na teren Kertha Gosa główna brama (na niej data 1622). Najważniejszą pozostałością jest sąd – pawilon Kertha Gosa, pełniący niegdyś tę funkcję ma ciekawie zdobione sufity. Znajdziemy tam obrazy – sceny z życia na Bali, prawdziwe dzieła sztuki!

Drugą ważną budowlą na terenie pałacowym stał się dodany nieco później Bale Kambing czyli pływający pawilon. Całości dopełniał piękny park pałacowy.

Goa Lawah czyli świątynia nietoperzy

Nim weszliśmy na teren świątyni, przy parkingu nad morzem zauważyłam (nie dało się tego nie spostrzec…!) ogromnej wielkości, kolorowy posąg bóstwa. Zapewne jednego z balijskich bogów lub bogiń, ale wielkość robiła wrażenie.

Świątynia Goa Lawah usytuowana jest przy głównej drodze relacji Padangbai – Kusamba. W cenie 30 tys. rupii za wstęp (około 2 USD) mamy jeszcze w zestawie malowniczy sarong do przyodziania się. Świątynia jest mała i choć często bywa wypełniona tłumem odświętnie, na biało ubranych wiernych, wtedy akurat była prawie pusta.

Dziedziniec świątyni Goa Lawah

Balijczycy wierzą, że jaskinię przynależną do świątyni zamieszkuje olbrzymi smok, mityczny wąż, a zarazem strażnik równowagi wszechświata. Jednak najciekawszą, wyróżniającą Goa Lawah od innych świątyń cechą – są nietoperze! Na stropie jaskini i w górnej jej części żyją setki, tysiące nietoperzy! Zdaje się, że cały strop przemieszcza się, porusza i drga. Co chwila któryś odrywa się od wiszącej i popiskującej masy i przelatuje nam nad głowami. Świątynia , choć niewielka, jest jedną z najważniejszych na Bali, a została założona w XI wieku przez hinduskiego mnicha. Legenda głosi, że grotą da się przejść tajemnymi korytarzami do Pura Besakih, największej balijskiej świątyni, oddalonej o około 30 km.

Nietoperze na suficie groty świątynnej

Pura Besakih, najważniejsza świątynia Bali

To największy i najważniejszy kompleks świątynny na wyspie. Zauważa się ten fakt już przy wejściu, bo wita nas duży, przeszklony budynek recepcyjny, gdzie znów przywdziewamy sarongi przy dźwiękach muzyki gamelanów. Kilku mężczyzn w regionalnych strojach przygrywa wchodzącym. Później czeka nas około 600 metrów drogi nieco pod górę, wśród straganów, choć częściowo nieczynnych (niedziela)

Jedna z bram, w górnej części świątyni, dość wysoko. I chmurno!

Na całość Świątyni Besakih składa się kilkadziesiąt mniejszych świątyń położonych jedna nad drugą i połączonych schodami. Pura Besakih powstała jako górska świątynia tarasowa w VIII wieku. Od tego czasu była rozbudowywana i obecnie składa się z 22 kompleksów, co daje w sumie ponad 200 budowli, Zwiedzamy je, wspinając się schodami i tarasami. Serce zespołu świątynnego stanowi piękna pagoda Pura Penataran Agung, symbolizująca górę Meru (największy czynny wulkan Bali) oraz Padmasana czyli Lotosowy tron.

Mamy swojego przewodnika, więc swobodnie wędrujemy po terenie świątynnym. Często indywidualni turyści są nagabywani przez miejscowych, którzy chcą im służyć za przewodnika, choć nie jest to wymóg. My dajemy się tylko namówić “specjalistom” od robienia zdjęć z lustrzanym odbiciem. W niższej części jest mnóstwo wielkich pająków, które porozpinały sieci między statuami. Towarzyszą nam chmury i pogoda jest jakby nieco złowroga, co dodaje majestatu świątyni.

Dzieło miejscowego fotografa – nasza grupka w Pura Besakih

Balijczycy wierzą w niezwykłą moc świątyni, choćby z powodu ostatniej erupcji pobliskiego wulkanu Agung w 1963 roku – tragiczny wybuch lawy pochłonął wiele ofiar, ale kompleks świątynny uratował się; lawa zatrzymała się dosłownie kilka metrów.

Czyż ten widok nie przypomina trochę wcześniejszych świątyń?

W 1995 roku został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO, jego niezwykłość i walory zostały więc oficjalnie potwierdzone.

A co z plażami na Bali?

Braknie mi doświadczenia, by opowiadać o plażach na Bali, w świątyniach byłam lepsza. Mieszkaliśmy w Kuta, w hotelu Jayakarta, niemal bezpośrednio przy tamtejszej plaży. Dostarczyła mi wiele przyjemności, zarówno z kąpieli, jak i ze spacerów, a także podziwiania zachodów słońca.

Podczas plażowania na Bali, trzeba pamiętać o paru dość oczywistych rzeczach:

  • Zabezpiecz się przed słońcem! Jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało pod każdą szerokością geograficzną, to wierzcie mi, Bali mnie powaliło (a nawet popaliło), starego wyjadacza! Wyspa leży całkiem niedaleko równika (ok. 8 stopni na południe) i tamtejsze słońce przerasta nasze oczekiwania – nie wystarczy posmarować się kremem z wysokim filtrem. Trzeba się nim smarować co 1-2 godziny, a najlepiej założyć cienką koszulę i koniecznie kapelusz. Mnie omamiło pierwszego dnia plażowego…
  • Kąpiele w Oceanie Indyjskim są przyjemnością i rozkoszą, uważajcie jednak na fale, zwłaszcza powracające. Ciągną! Najlepiej do wody nie wchodzić samemu.
  • Leżaki i łóżka na plaży (przynajmniej Kuta) należą najczęściej do beach barów czy restauracji – trzeba się dogadać z obsługą, czy są płatne, czy wystarczy co jakiś czas coś zamówić w barze
Na plaży Kuta…

Wiele pięknych, chwalonych przez turystów plaż znajduje się w południowej części Bali, ale także na sąsiadujących wysepkach (np. Nussa Penida czy Bukit), warto wspomnieć o plażach Suluban, Sanur czy Padang Padang. Kuta też jest wymieniana wśród najlepszych.

Koniecznie znajdźcie czas na oglądanie zachodów słońca. Do końca! Po zniknięciu słonecznej kuli za horyzontem, jeszcze przez dłuższy czas niebo zmienia kolory i zachwyca.

Co jeszcze trzeba zobaczyć na Bali, by sen stał się jawą?

Według mnie, dla dopełnienia obrazu Bali, trzeba zobaczyć / przeżyć:

Poletka ryżowe widziane z góry, z tarasu restauracji
  1. Masaż balijski
  2. Tarasy lub pola ryżowe
  3. Wioskę Tenganan
  4. Kupić / wypić kawę Kopi Luwak (ziarna “przetworzone” przez łaskuny)
W tradycyjnej wiosce Tenganan hodowanie kogutów do walk jest bardzo ważnym zajęciem. Choć ponoć hazard na Bali jest zakazany…
W Tenganan, wejście do jednego z domów

I na szczęście – wszystkiego z tych rzeczy udało mi się doświadczyć!

    Komentarzy - 4

  1. Jak tam pieknie! te kwiaty, swiatynki… i pola ryzowe:)
    ile slonca w tych zdjeciach!
    Z przyjemnoscia obejrzalam/przeczytalam… a tu dzis zimno i mokro.
    To ja poprosze wiecej tych kolorow i sloneczka, z dostawa do domu:)
    Ala

    1. Mnie też bardzo podobało się Bali, choć jest też mocno turystyczne i ruchliwe. W ogóle – Indonezja warta jest odwiedzenia. I nie taka droga.

  2. Witaj Grażynko 🙂
    Wybieramy się początkiem lutego . Zastanawiamy się jeszcze , czy sami , czy z biurem podróży . Jedno jest pewne , będę korzystać z Twoich
    wspaniałych opisów i sugestii 🙂
    A teraz jakie plany podróżnicze ?
    Pozdrawiam
    Sylwia ( z wycięci po
    Tajlandii 😉

    1. Bali polecam na pewno, wiele osób twierdzi, że da się je zrobić samemu, choć ja byłam z biurem. W każdym hotelu znajdziesz współpracujących kierowców z samochodami, którzy zawiozą Cię do wybranego miejsca i jeszcze sporo opowiedzą. Ceny przystępne, zwłaszcza, jak będziecie we trójkę. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *