Frankofil i italofil to ja... W podróży

Paryż jak pajęczyna…

Paryż to magia, legenda i święto. Cokolwiek wątpiącego by o nim nie powiedzieć, do Paryża chcą jechać wszyscy – zakochani i racjonaliści, czy mieszkają w Nowym Yorku, San Diego, Kuala Lumpur, Warszawie, czy Jajkowie Górnym.

Pod tym względem nie odbiegam od ogółu. Paryż zawsze wart jest wycieczki (nie tylko mszy…).. I nieważne, ile razy się w nim było. Myślę nawet, że od trzech razy w górę ta chętka się coraz bardziej zwiększa, zamieniając się w świadome pragnienie zobaczenia czegoś jeszcze lub po prostu poczucia znów atmosfery tego miasta.

Paryż był jak pajęczyna, jak lep na muchy nad kuchnią, jak ruchome piaski, w których grzęzło się na zawsze Francine Prose

Sięgając pamięcią wstecz…

Były wśród naszych wyjazdów do Paryża i takie bardzo siermiężne, ze spędzeniem nocy na dworcu Gare du Nord czy jedzeniem na obiad parówek z hipermarketu na paryskich bulwarach. To nie było ważne – ważne, by cieszyć się, że udało się znaleźć w tym właśnie miejscu (w latach 80. nie było to przecież takie oczywiste i proste; o paszport trzeba było powalczyć, a kurs franka w porównaniu do naszych finansów, hmmm…). Były też wyjazdy do Paryża przy okazji winobrań, kiedy to w drodze powrotnej, mając wreszcie trochę więcej franków, czuliśmy się królami życia – wreszcie zakupy i trochę rozpusty! Były noclegi w małym mieszkanku na 6. piętrze bez windy, za to w XVI dzielnicy (prestiż!) u mojej kuzynki. Było kilka wycieczek szkolnych, które sama zorganizowałam, by pokazać Paryż naszej szkolnej młodzi. Były odwiedziny w 2005 roku, kiedy pokazywaliśmy Paryż naszym córkom, a potem, sporo później, wizyta u córki, która tu odbywała Erasmusa. Był wreszcie 3-tygodniowy staż nauczycielski w Sèvres, kiedy wreszcie mogłam się Paryżem nasycić, oglądając przez 3 tygodnie miejsca, do których nie chodzi się na 3-dniowych pobytach.

I nawet 25. urodziny obchodziłam w Paryżu!

Decyzja wyjazdu do Paryża w środku tak zwanej pandemii w tym roku w sierpniu była jedną z bardziej szalonych i szybkich – od kupna biletów do wyjazdu minęło ciut ponad 2 tygodnie. Cały czas była drżąca niepewność, czy Air France rzeczywiście poleci i czy czegoś w ostatniej chwili nie zamkną, i czy wrócimy bez kwarantanny. Jednak wiadomość, że teraz po Paryżu chodzi się bez tych zwyczajowych tłumów Azjatów, Amerykanów czy Rosjan była zbyt kusząca!

Każdy film kręcony w Paryżu ma w sobie wartość dodaną. Mając to miasto w tle, scenariusz staje się świętem , coś jak serwowanie szampana do obiadu.Paula McLain

Paryż w czasach pandemii

W samolocie Air France już nieco pandemicznie: maseczki obowiązują przez cały lot, podobnie zresztą, jak na lotnisku w Warszawie i potem na CDG w Paryżu. Pasażerowie rozsadzeni tak, aby pośrodku zostawało wolne miejsce, chyba, że są kilkuosobową grupką.

Pociąg RER do Paryża (bilety za 10,45 Euro do kupienia w automacie) jedzie do centrum blisko godzinę. Nadal maseczki i brak klimatyzacji, ale daje się wytrzymać – są uchylone okna i nawiew. Wysiadamy na Saint-Michel-Notre-Dame. Jest piękny, ciepły, wczesny wieczór, ludzie powoli zaczynają zasiedlać restauracje na wieczorne biesiadowanie. Do momentu, gdy nie zauważymy charakterystycznej fontanny na Placu Saint-Michel, nie bardzo potrafimy zlokalizować, gdzie jesteśmy (wyszliśmy z metra innym wyjściem, niż należało). Ta fontanna to prawie pomnik, rzeźba, najtrudniej nazwać ją fontanną. Przed nią zwykle prezentują się różni tanecznie-wokalnie-ruchowo utalentowani młodzi ludzie. Prestidigitatorzy, szczurołapy i połykacze ognia – jak to czasem żartobliwie określa Piotr.

Fontanna na Saint-Michel

Po nabyciu w maleńkim sklepiku czerwonego wina, kierujemy się do naszego hotelu na rue Serpente i … ja umieram z zachwytu. Hotelik jest taki, jak sobie wymarzyłam po wielu razach sypiania w podmiejskich prostych hotelach wycieczkowych. Kamienica o dwóch wiekach historii, urokliwie paryska, z pięknymi belkami na suficie, starannie dobranymi meblami i obrazami, w dodatku w centrum VI dzielnicy, na Rive Gauche (lewym brzegu Sekwany)! Do tego z zabawnie malutką jednoosobową windą.

Jeszcze tego samego wieczoru wychodzimy pokręcić się po uliczkach Quartier Latin: Boulevard Saint-Michel, Boulevard Saint-Germain, rue de la Harpe, rue Saint-Severin i innych, a mój zachwyt się wzmaga z powodu miejsca, w którym się znaleźliśmy – uliczki tętnią otwartymi knajpkami, kręci się sporo ludzi, jest ciepło.

Wzdłuż Sekwany, z widokiem na Palais de la Justice (Pałac Sprawiedliwości)

Spacerem zahaczamy o katedrę Notre-Dame, której pięknie oświetlony fronton sprawia wrażenie, jakby wiekowa dama miała się jak najlepiej. Niestety, jest wyłączona ze zwiedzania po pożarze w kwietniu 2019 roku – trwa remont i nad jej tyłem wznosi się dźwig Trzeba usunąć 35 tys. stalowych części, ważących około 500 ton, które przy nieprawdopodobnie wysokich temperaturach pożaru pogięły się, a niektóre wręcz ze sobą stopiły. Katedra, która stoi w tym miejscu od 1220 roku i pełni rolę duchowego centrum francuskich katolików, ma oficjalnie zacząć być odbudowywana w 2021 roku. Trwają prace zabezpieczające i przygotowawcze. Finansowa strona rekonstrukcji nie powinna stanowić problemu. Obiecano i częściowo zebrano już od darczyńców i sponsorów na całym świecie kwotę miliarda euro! Ciągle jednak architekci i specjaliści, pomimo oświadczenia prezydenta Macron, że katedra zostanie odbudowana w ciągu 5 lat, mają co do tego techniczne wątpliwości. Oby na wyrost!

Tyle można zobaczyć – fronton katedry, pięknie podświetlony
Romantycznie, nad Sekwaną, z Notre-Dame w tle
Widok z bateau mouche. Wyraźnie widać “chorą” część katedry

Przechodzimy kilkakrotnie przez Sekwanę w okolicy Cité (Pont Saint-Michel, Pont au Change) i spacerujemy wzdłuż niej, nad samym brzegiem. Jest tam urokliwie sierpniowym wieczorem…

Montmartre ulubiony

Najsłynniejszy paryski kabaret, Moulin Rouge na Place Blanche
Piękna kamienica przy Boulevard Clichy

Czasem szokuję kogoś mówiąc, że osiemnastka to dla mnie ulubiona dzielnica Paryża. Pewnie kilka “ale” trzeba by tu dołożyć, ale tak jest! Położona w północnej części Paryża osiemnasta dzielnica, XVIIIe arrondissement, to nie tylko wzgórze Montmartre, które nietrudno lubić. To także Clignancourt, to Goutte d’Or zasiedlone przez imigrantów głównie z Afryki Północnej, to tereny dochodzące aż do périphérique (obwodnicy miasta). Osiemnasta dzielnica, którą znam i lubię jest kolorowa i urozmaicona: od Moulin Rouge na Placu Blanche, poprzez Plac Pigalle, do jedynej w swoim rodzaju stacji metra Barbès-Rochechuart (kiedyś się jej bałam…); od stromych schodów prowadzących z jednej i drugiej strony na Butte Montmartre i do Bazyliki Sacré Coeur, poprzez cmentarz Montmartre i pomnik Dalidy, po pełen malarzy i rysowników Place du Tertre oraz bajkowy Maison Rose. To także występujące w sporej ilości sex shopy, sklepy z erotyczną odzieżą dla pań, kina i nawet muzeum erotyki na Boulevard Clichy. Sieć sklepów TATI również stanowi o kolorycie tego miejsca (choć ostatnio coś się z nimi stało – wyginęły? zbankrutowały? koronawirus?) W “osiemnastce” zamieszkuje około 190 tysięcy ludzi i tylko w niespełna jednej trzeciej jest to ludność urodzona poza Francją metropolitarną.

Wzgórze Montmartre spod bazyliki
Bazylika Sacre Coeur w całej swej jasności

Nad wzgórzem Montmartre góruje Bazylika Sacré Coeur (można by ją nazwać po naszemu Bazyliką Serca Jezusowego) . Biała, widowiskowa, mistrzowsko proporcjonalna. W przeciwieństwie do Notre-Dame, nie ciągnie za sobą wieków historii – ma trochę ponad 100 lat. Została wzniesiona początku XX wieku (ukończono ją w 1914 roku) jako coś w rodzaju votum dziękczynnego za ocalenie Paryża po wojnie francusko-pruskiej. Niezwykle okazałe i przepiękne to votum, które naznacza wzgórze Montmartre i czyni je widocznym z różnych zakątków Paryża. Zaprojektował ją Paul Abadie i w roku 1876 rozpoczęto budowę. Na elewacje zastosowano trawertyn, nazywany również białym granitem. Wieża bazyliki, stojąca jakby osobno, ma 83 m i kryje najcięższy dzwon w Paryżu.

Pod bazylikę trzeba wspiąć się po niemałej ilości schodów albo skorzystać z funiculaire, kolejki, która niczym na Gubałówkę wwiezie nas na szczyt wzgórza. Jeśli macie całodzienny bilet na metro – zadziała! Jeśli nie – trzeba kupić. Wnętrze bazyliki jest adekwatne do jej historii: ciekawe, ale nie powala. Zwykle pod bazyliką były tłumy, zarówno turystów, jak i wszelkiego rodzaju “zarobkowiczów” dodających temu miejscu swoistego folkloru: ciemnoskórzy handlowcy oferowali najtańsze w mieście breloczki z wieżą Eiffel’a, parasolki na głowę, “oryginalne” markowe zegarki po 10 euro, kanapki czy napoje. Nie brakowało też akrobatów i innych cudotwórców. Tym razem przed bazyliką było PUSTO. Jeden oferent coca-coli się przecież nie liczy. Oto, co zrobiła z turystyką polityka wokół pandemii!

Takie cuda kiedyś dało się oglądać pod bazyliką! (zdjęcie nasze z 2012 r)
Schody, schody, schody… – to normalka na Montmartrze. Trzeba pokochać!
To, co nazywam wodopojami: pompy z wodą pitną

Na Place du Tertre przechodzi się w lewo, po drodze podziwiając panoramę Paryża i ozdobne wodopoje. A tam… było PRAWIE tak ludno jak zwykle. No, może mniej o turystów orientalnych… Artyści ze swoimi sztalugami i rysunkami, a nade wszystko szykujące się do déjeuner (lunchu) restauracje… Ulegliśmy ogólnej tendencji, wybierając garnek muli z frytkami (zainteresowanych odsyłam do naszych sposobów na mule https://grazynabezobciachu.pl/2020/02/10/mule-w-wersji-piotrowej/) i crêpe z szynką i serem. Z karafką winą rosé , oczywiście!

Mule na Place du Tertre!

Poszukiwania Maison Rose, słodkiego małego domku w kolorze majtkowego różu, sprawiającego wrażenie miniatury kamienicy, zajęły nam trochę czasu po jedzeniu. Przy okazji sama się znalazła knajpka “Grenouilles” (Żaby!) i parę innych niezapomnianych obrazków Montmartru.

Słodki Maison Rose na Wzgórzu Montmartre
Grenuje w Paryżu!

Saint-Germain-des-Prés, Ogrody Luksemburskie i Panteon

Mieszkaliśmy w szóstej dzielnicy, więc wszystkie te wymienione miejsca były tak prawie po sąsiedzku. Niemniej spacer (a właściwie całkiem solidna wędrówka w 36-stopniowym upale) po Montmartrze nadwątlił znacznie moje siły i podjechaliśmy jeden przystanek metrem na Saint-Germain-des-Prés. Tamtejszy kościół to bardzo ciekawa budowla, pozostałość dawnego opactwa z XI. wieku. Ciekawostka – w XVII wieku opatem klasztoru był Jan II Kazimierz Waza, wcześniej król Polski, którego serce jest tu pochowane.

Fasada kościoła Saint-Germain-des-Pres, pozostałości XI-wiecznego opactwa, co czyniłoby tę świątynię najstarszą w Paryżu

Tuż obok kościoła, na rogu znajdziemy jedną z najsłynniejszych i najstarszych paryskich kawiarni “Les Deux Magots”. Kawa i mousse au chocolat to zawsze dobry pomysł!

Stamtąd niedaleko już spacerem do Palais de Luxembourg, czyli Pałacu Luksemburskiego, który stanowi siedzibę senatu Francji. Przed pałacem rozciąga się park – rozległy i robiący wrażenie Jardin de Luxembourg. Bardzo francuski, z przyciętymi drzewami, mnogością kwiatów, pomników i rzeźb, palmami i oleandrami w ogromnych donicach, wieloma rozstawionymi jakby luzem, od niechcenia metalowymi krzesłami, sadzawką przed pałacem. W moim osobistym odczuciu – za dużo tu wysypanych i utwardzonych alejek kosztem zieleni.

Palais de Luxembourg w zachodzącym słońcu
Paryski klimat jednak nie jest dla palm, stąd sadzi się je w donicach, by zimą zabrać. Podobnie jest w Wersalu.

Na Panteon rzuciliśmy okiem na koniec, jakby dla przypomnienia. Budynek ten, który kiedyś wcześniej już zwiedzałam, ma kształt świątyni greckiej i jest miejscem upamiętnienia największych i najbardziej uznanych osobistości Francji. Ma charakter mauzoleum, nie pełni funkcji religijnej. Fronton opatrzono napisem “Aux grands hommes la patrie reconnaissante” (Wielkim ludziom wdzięczna ojczyzna). W Panteonie obok wielu wielkich została uhonorowana również Maria Skłodowska-Curie. Zabytek ten można zwiedzać codziennie, wstęp 7,50 €

Panteon, Dzielnica Łacińska

Co znajdziemy na Rue Mouffetard?

Jaka jest rola podręczników do francuskiego w kształtowaniu naszej wiedzy o świecie? O tym francuskim świecie, konkretnie? Otóż – jest spora! Na przykład moja przyjaciółka do dziś cytuje tytuł podręcznika z pierwszej klasy liceum “Un jour j’irai a Paris” (Pewnego dnia pojadę do Paryża), zaznaczając, że musi się tego w końcu doczekać. Rue Mouffetard to znane mi z podręczników, legendarne miejsce, gdzie odbywają się targi.

Pokój artysty w Arles – ten obraz Van Gogha odświeżyłam sobie w Muzeum d’Orsay

Mnie utrwalił się również z któregoś gimnazjalnego podręcznika obraz Van Gogha “Pokój artysty”, na którym uczyłam uczniów opowiadać o sytuowaniu w przestrzeni. Z radością odnalazłam go w Musee d’Orsay! Z licealnymi podręcznikami kojarzy mi się także tarte Tatin, której musiałam koniecznie skosztować w czasie tego wyjazdu.

Na rue Mouffetard

Na rue Mouffetard (V. dzielnica) wybraliśmy się w sobotę przed południem. Niestety, targu nie było (może pandemia?), ale odkryliśmy uliczkę pełną sklepów w dawnym stylu, z wystawionymi na ulicę ladami, pełną małych knajpek z pięknymi frontonami, bardzo urokliwą. To jedna z najstarszych ulic w Paryżu. Nabyliśmy sery, bagietkę i ciasteczka, z których później – spełniając marzenie Piotra o lunchu z winem, camembertem i odrywaną bagietką – zrobiliśmy sobie polową ucztę!

Ciasteczka na rue Mouffetard

Bateau mouche czyli Paryż z wody

Przy najpiękniejszym ponoć moście w Paryżu, Pont Alexandre III, wybudowanym jako pomnik dla cara Rosji przez jego syna, a jednocześnie jako dar dla narodu francuskiego

Jeśli chcecie przepłynąć statkiem po Sekwanie, co jest niewątpliwą atrakcją, musicie udać się na most Alma i stamtąd zejść na brzeg, by ogarnąć bilety i wsiąść. Można też kupić przejażdżkę wcześniej przez internet (są opcje również z obiadem, czy kolacją). Standardowy rejs kosztuje 14 euro i trwa około 1,5 godziny. Zostaniecie przewiezieni po Sekwanie od mostu Alma do wyspy Saint-Louis i z powrotem, po drodze oglądając z wody paryskie mosty (świetny jest widok spod mostu!), Wieżę Eiffla, Grand i Petit Palais, obelisk Luxor, Luwr, Musee d’Orsay, katedrę Notre-Dame i wiele innych obiektów, a do tego kotwiczące bądź pływające po rzece stateczki i barki. Kiedyś, ale było to jeszcze na wycieczce w latach dziewięćdziesiątych, statki pływały do Île aux Cygnes (Łabędzia Wyspa), na której stoi francuski pierwowzór (a niektórzy twierdzą, że replika) Statuy Wolności projektu Gustave’a Eiffla, czterokrotnie mniejsza. Można było mieć wtedy niezwykłą okazję zrobienia na jednym zdjęciu Wieży Eiffla i Statuy Wolności.

Ile aux Cygnes i Statua Wolności (zdjęcie zapożyczone)

Zarzekaliśmy się, że tym razem nie uderzamy w żadne wycieczkowe hity, ale nie udało się – gdy wysiedliśmy ze statku na Pont de l’Alma, jednak nogi poniosły nas w stronę wielkiej żelaznej damy i głównego symbolu Paryża, Wieży Eiffla. Na wycieczkach wjeżdża się na nią lub wchodzi (zależy, który poziom wybieramy) i zawsze stanowi to przeżycie niezapomniane, hit nad hity.

Zdjęcie “spod brzuszka”, nasze archiwalne

131-letnia dziś stalowa seniorka trzyma się świetnie i wciąż zachwyca z każdej strony. Trochę zawiódł mnie widok ogrodzeń, płotków i płotów, ale cóż… świat się zmienia! Za to widok na wieżę z mostu w stronę Trocadéro i z Place de Varsovie (!) -bezcenny! I już wiem, gdzie podziali się wszyscy “zarobkowicze”spod Sacré Coeur – byli w okolicach Wieży Eiffel’a! Nawet asortyment nieco dostosowali; było gorąco, więc świetnie szło schłodzone białe i różowe wino! A na trawnikach w okolicy Trocadéro, mnóstwo było sobotnio zalegających na kocykach i trawie ludzi. Chyba nawet bardziej lokalsów niż turystów.

Aktualnie … z płotkiem

Targ na Placu Bastylii

Targ odbywa się w czwartki i niedziele na Boulevard Richard Lenoir, tuż przy Place Bastille.

Mieć taki wybór serów na co dzień…!
Ostrygi na targu

O placu warto wspomnieć ze względów historycznych: to tu znajdowała się Bastylia, więzienie w starym zamku obronnym, którego zburzenie 14 lipca 1789 zapoczątkowało Rewolucję Francuską. Dzisiaj nowoczesna, modernistyczna Opera Bastille upamiętnia to wydarzenie. Dodatkowo plac zdobi kolumna lipcowa (Colonne de Juillet) oddająca cześć całkiem innemu wydarzeniu historycznemu, Rewolucji Lipcowej 1830 roku.

Colonne de Juillet na Placu Bastylii

Targ jest kolorowy i ciekawy, jak wszystkie targi na świecie. Warzywa, owoce, wspaniałe sery, ryby, rękodzieło, trochę ciuchów i “przydasiów”. Na targowiskach we Francji obowiązują maski. Najbardziej nas ujął pan sprzedający różnej wielkości świeżutkie ostrygi, które na życzenie otwierał. Był zaopatrzony w stolik do konsumpcji, proponował również białe wino. Generalnie – mniam!

Musée d’Orsay

Z Place Bastille przemieściliśmy się metrem pod dawny Gare d’Orsay, by dotrzeć na godzinę 12.30 na wykupione przez internet wejście do muzeum (bilet normalny 14 euro). Nieczęsto wchodzimy do muzeów, ale czasem robimy to z wielką chęcią i ciekawością. Paryskie Musée d’Orsay zostało umieszczone w przepięknie odrestaurowanym budynku starego dworca, z którym nie bardzo wiedziano, co zrobić, gdy po wprowadzeniu elektrycznej trakcji, pociągi stały się znacznie dłuższe. Groziła mu nawet rozbiórka. Podjęto decyzję o przekształceniu go w muzeum sztuki francuskiej (głównie malarstwa) XIX i XX wieku i w grudniu 1986 roku zostało ono otwarte. Przypomina mi się jak przez mgłę scenka sprzed muzeum, latem 1986, zanim jeszcze je ukończono. Charakterystyczne dla tego budynku są 2 ogromne zegary, pozostałość podworcowa.

Dawny dworzec, dziś muzeum malarstwa oglądane z wody – d’Orsay!

Wnętrze jest piękne, zwłaszcza dolny hol główny. Dla mnie, średniego konesera sztuki, największą atrakcję muzeum stanowią obrazy impresjonistów, zarówno pierwszych, jak i późniejszych. Można tam obejrzeć Moneta i Maneta, Cézanne’a, Renoira, Van Gogha, Degas i Pissaro, a najbardziej cieszę się zawsze na Gauguina i jego egzotyczne dzieła.

Obok Loli de Valence Edouarda Manet, w równie tanecznym kroku
Gauguin i klimaty Tahiti

Wspaniały klimacik ma nawet restauracja w muzeum, która mieści się “za zegarem”. Tym razem warta obejrzenia była wystawa czasowa Jamesa Tissot, francuskiego malarza neoklasycystycznego, związanego również z Londynem, wspaniałego dokumentalisty swojej epoki.

Restauracja w Musee d’Orsay
Za zegarem

Drogę z muzeum do naszego hotelu w okolicach Bulwaru Saint-Michel postanowiliśmy przemierzyć pieszo, wędrując cały czas lewym brzegiem Sekwany i podziwiając z bliska kolejne mosty.

Pont des Arts (Most Sztuki). Jako jeden z nielicznych jest metalowy, lekki.
Pont Neuf. Wbrew nazwie, najstarszy z paryskich mostów. Ukończony w 1604 roku, jako pierwszy w tamtych czasach nie był zabudowany domami
Pont Neuf bliżej
Pont au Change, czyli Most Wymiany. Zbudowany za czasów Napoleona III (ok.1860), stąd N

10 hitów Paryża, które turysta zobaczyć powinien

W Paryżu według mnie wszystko jest atrakcją, ale dla osoby udającej się tam po raz pierwszy lub drugi i bez skrystalizowanych poglądów na to, co chce zobaczyć, zaproponuję:

1. Wieża Eiffla

Wieżę zobaczyć TRZEBA. Zresztą trudno jej nie zobaczyć – góruje nad miastem na wysokość około 300 metrów. Zbudowana w 1889 roku na Ekspozycję Uniwersalną i setną rocznicę Rewolucji Francuskiej, wywołała niemało kontrowersji. Poważnie dyskutowano o jej rozebraniu! Na szczyt wieży wjedziemy windą, natomiast do drugiego poziomu (pozioma płaszczyzna przy złączeniu pilarów) można dojść schodami.

  

2.Luwr

Największe muzeum w Europie umieszczone w dawnej rezydencji królewskiej (nim Ludwikowi XIV nie zrobiło się w niej za ciasno i nie przeniósł jej do Wersalu). Zbiory światowej i francuskiej sztuki od starożytności do około połowy XIX wieku, z których najsłynniejsze to Mona Lisa Leonarda da Vinci, sfinks egipski czy Venus z Milo. W 1989 roku dobudowano tam w wejściu szklaną piramidę.

3.Katedra Notre-Dame

Katedra będąca perełką europejskiego gotyku. Zbudowana około 1220 roku, znajduje się na wyspie Cité na Sekwanie. Podziwia się jej witraż – rozetę, a także kamienne zdobienia zwane gargulcami

4.Bazylika Sacré Coeur i Montmartre

Bazylika wieńczy wzgórze Montmartre i jest pięknie zaprojektowaną świątynią w stylu bizantyńskim zbudowaną dziękczynnie na przełomie wieków, a ukończoną w roku 1914. Spod niej roztacza się szeroka panorama Paryża.

5.Łuk Triumfalny (najlepiej 3 łuki)

Monumentalny łuk wysoki na około 50 m (można wjechać windą na górę na całkiem niezłą panoramę), górujący nad 12 ramienną gwiazdą czyli placem (rondem) o 12 odchodzących ulicach. Pełni rolę grobu nieznanego żołnierza, upamiętnia ludzi i miejsca walki Francuzów.

Starszy od niego łuk du Carousel znajduje się obok Luwru, a sporo młodszy, modernistyczny Grande Arche na Defense zamyka tę oś łuków.

6.Champs Elysées czyli Pola Elizejskie

To elegancka, szeroka ulica pomiędzy Placem Zgody (Place de la Concorde), a Placem Gwiazdy (Place Charles de Gaulle-Etoile). Ma około 1950 metrów. Mieszczą się na niej luksusowe sklepy, siedziby firm, ambasady, restauracje (ale całkiem zwyczajne miejsca też się znajdzie, np. Mac Donalda, Monoprix, H&M czy Yves Rocher).

7.La Défense

Nowoczesna dzielnica Paryża pełna oryginalnych budowli, powstała w latach 70. i 80. XX wieku. Głównie stanowi centrum biurowe i wystawiennicze, ale także handlowo-mieszkalne. Znajdziemy w niej kilka ciekawych obiektów (Grande Arche, Le Pouce).

8.Spacer wzdłuż Sekwany, mosty i bukiniści

Bukiniści sprzedają książki, starodruki i cenne papierowe pamiątki, rozkładając swoje stoiska wzdłuż Sekwany, zwłaszcza w rejonie wysp Cité i Saint-Louis, Spacery nad Sekwaną i podziwianie mostów to atrakcja, która połączy się zazwyczaj z oglądaniem stoisk bukinistów.

9. Cmentarz Père Lachaise

  • Najsłynniejsza nekropolia Paryża, która swoją nazwę wzięła od ojca Lachaise (Père Lachaise), spowiednika Ludwika XIV, któremu król podarował willę z przyległymi ogrodami, później w 1804 roku przekształconą na cmentarz. Spoczywają tam m.in. Fryderyk Chopin, Bizet, Delacroix, Edth Piaf, Balzac z żoną Eweliną Hańską, Proust etc)
 

10.Centrum Pompidou

Budynek będący galerią, biblioteką i centrum sztuki współczesnej (malarstwo późniejsze niż zgromadzone w Musée d’Orsay). usytuowany w dzielnicy Beaubourg. Konstrukcja wybudowanego w latach 70. (z inicjatywy prezydenta Pompidou) budynku szokuje nieco – jest postmodernistyczny, jakby “przewrócony na drugą stronę” i przypomina kolorową kotłownię.

Poza topową dziesiątką, choć dla wielu zdecydowanie na pierwszym miejscu (statystyki nie kłamią!) jest leżący pod Paryżem Eurodisneyland.

Jak widać – nasza ostatnia wycieczka do Paryża nijak się miała do wymienionych hitów. Ale też inny miała cel.

O paryskim metrze słów parę

Dosłownie parę, bo zamierzam szerzej napisać o metrze osobno. Metro to najdoskonalszy w wielkim mieście środek transportu, zwłaszcza, że w Paryżu połączony jest jeszcze z RER, czyli koleją podmiejską. Metrem przejedziemy z jednego końca miasta w inny w relatywnie krótkim czasie.

Niektóre stacje metra naprawdę zdobią paryskie ulice

Najwięcej z tego czasu pochłoną nam przesiadki. Tam też sporo się nadreptamy, bo stacje przesiadkowe bywają często rozległe i wszerz i wgłąb. Pociągi metra jeżdżą z częstotliwością (w zależności od pory dnia) co 0,5 minuty – 5 minut. Bilet na metro najsensowniej kupować całodzienny, tak zwany ekologiczny – opiewa na całą komunikację i kosztuje 3,80 euro. Pojedynczy bilet kosztuje 1,90 euro, a za karnet 10 biletów zapłacisz 16,90 euro, czyli zdecydowanie taniej. Bilet jest ważny, dopóki nie wyjdziesz z metra, bez względu na ilość przesiadek.

Stacja metra Barbes-Rochechouart (wspominałam o niej!) Jest naziemna, przesiadkowa dla linii 2 i 4

Pierwszą rzeczą, którą musimy znaleźć w metrze jest mapa sieci metra, chyba, że mamy podręczną. Tam łatwo sprawdzimy, jak najlepiej dotrzeć z miejsca A do miejsca B, to znaczy jaki numer linii wybrać, w jakim kierunku i gdzie się przesiąść (także – na co się przesiąść i w jakim kierunku). Czasem ważne bywa też do jakiego wyjścia się kierować na stacji docelowej (ulica).

W Paryżu jest 16 linii metra, ale numery ich są do 14. Linia 3 i linia 7 mają swoje krótkie “podlinie”.

O jedzeniu…

… tym razem nie będzie. Będzie innym razem, bo to duży temat – kuchnia francuska. Tym razem tylko na zachętę i pozostanie w apetycznym nastroju 2 zdjęcia z ostatniego wyjazdu (bardzo udanego gastronomicznie)

Ślimaczki z masełkiem czosnkowym i ziołami
Sery, Temat rzeka.

    Komentarzy - 2

  1. W Paryżu byłam raz i chętnie bym jeszcze raz odwiedziła wymienione przez Ciebie atrakcje. Po zwiedzaniu odpoczęłabym na Montmartre przy lampce dobrego wina. Jestem przekonana, że Twój artykuł niejednego zachęci do poznania Paryża. Gratuluję wspaniałych zdjęć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *