To danie stanowi dla mnie kulinarny symbol końca lata i wczesnej jesieni. Wtedy pomidory są piękne, duże i wygrzane słońcem. Tuż przed momentem, kiedy chce się zaśpiewać Adio, pomidory… Krótko mówiąc – początek września, trochę wcześniej i trochę później. To przystawka, ale na upartego może być i daniem głównym. A jest to danie proste w wykonaniu, jak przysłowiowa konstrukcja cepa.
- około 10 pomidorów (okrągłych i średniej wielkości)
- kilka łyżek oliwy z oliwek
- łyżka bułki tartej
- zielona pietruszka
- 1 ząbek czosnku – rozgnieść lub drobno pokroić
- potarty parmezan
- pieprz do smaku
Pomidory przekroić na pół i ułożyć rozkrojoną częścią do góry na blaszce wyłożonej folią aluminiową. Najlepiej wziąć taką blachę, by w miarę ściśle ją wypełniły, wtedy trzymają się sztywno.
Składniki posypki (czyli wszystkie poza pomidorami i serem) rozmieszać w miseczce i obsmarować tym dość obficie każdą cząstkę pomidora. Posypać parmezanem.
Podpiec w piekarniku, w temperaturze około 180 stopni przez 20 minut. Podawać do mięsa lub z grzankami.
Tradycyjnie – bon appetit!