…jak za PRL-u!
Ta słodycz to nie ciasto, ale jest bardzo smaczna i należy do tych, przy których tracę rozum.
Będzie nam potrzebne:
- 1 szklanka cukru (można zredukować do 3/4)
- 2 czubate łyżki kakao
- 0,5 szklanki wody
- 1 kostka tłuszczu (margaryna)
- 3 szklanki mleka w proszku (np. łaciate lub tzw. niebieskie)
- 1 paczka herbatników (150-200g) – najzwyklejszych (petit beurre)
- orzechy włoskie – około 100 g
- według uznania: trochę rodzynków lub żurawiny, inne orzechy lub migdały, ewentualnie kilka kropel olejku waniliowego lub migdałowego
Ponadto wykorzystamy blachę z zaokrąglonym spodem, wysmarowaną obficie tłuszczem. Przygotować też garnek i solidną drewnianą łyżkę
1. Przygotować herbatniki – pokruszyć, ale z umiarem, by zostały kawałki, nie pył; posiekać orzechy
2. Do garnka postawionego na kuchence (niewielkie podgrzewanie) wsypać cukier, kakao i wlać trochę wody. Rozpuścić, mieszając.
3. Dołożyć margarynę i delikatnie mieszać, by się połączyło (cały czas podgrzewając)
4. Do gorącej połączonej masy wsypywać stopniowo mleko w proszku i intensywnie mieszać (już nie podgrzewać!); wlać resztę wody. Energicznie wymieszać, by stało się w miarę gładkie i jednolite
5. Wsypać ciastka i orzechy, ewentualnie pozostałe składniki (ja już nic nie dorzucam) i wymieszać
6. Póki jest ciepła, wykładać masę do blaszki lub innej formy, pomagając sobie zmoczoną w wodzie ręką, by wyrównać i “uklepać”
Blok musi ostygnąć, a potem należy go schłodzić, by porządnie stwardniał.
Opowieść
Blok czekoladowy to rzeczywiście relikt z lat osiemdziesiątych lub starszy. Wspominam go jako smak dzieciństwa, w wykonaniu mojej mamy, która była mistrzem ciast. Potem zupełnie o nim zapomniałam do momentu, gdy moje dzieci, będąc w gimnazjum, zaczęły opowiadać, jaki to przepyszny bloczek kolega przyniósł na klasową wigilię. Wtedy go “odkurzyłam” i pozostał! Nie starzeje się tak szybko, jak ciasta i jest łatwy w transporcie, dlatego też do niego wracam.
Polecam!