Francuskie przysłowie mówi, że w Bretanii pada siedem dni w tygodniu (“En Bretagne il pleut sept jours sur sept“). Taki klimat, takie miejsce! Mimo to tysiące Francuzów i cudzoziemców wybierają ten region na wakacje. Myślę, że nieco inne wakacje, niż mogłyby być na Lazurowym Wybrzeżu, ale jednak tu przyjeżdżają! I wszyscy jak jeden mąż zakochują się w tej Bretanii, w tej oceanicznej krainie francuskiej północy, a na dodatek chcą tu wracać. My poszerzyliśmy to grono turystów. Bretania dała nam za to coś absolutnie nietypowego – niesamowitą słoneczną pogodę we wrześniu, taki nadmiar łaski. Stad tytuł tego cyklu – Pod słońcem Bretanii – parafrazujący pewien znany film.
Bretania to ten zdecydowanie najbardziej wysunięty na północny-zachód cypelek Francji. To miejsce, gdzie kanał La Manche przechodzi płynnie w otwarty Ocean Atlantycki. Bretania to bodaj najbardziej odrębny kulturowo region Francji: ważny i bogaty folklor, język bretoński na bazie celtyckiego, duża niezależność mentalna mieszkańców, biało-czarne paski królują. Nazwy miejscowości łamią języki, do tego znajdziecie je na słupkach również po bretońsku! Półwysep Bretoński stanowi główny punkt topograficzny regionu. A ponieważ jest duży (ok. 24 tys. km2), jego powierzchnia nieomalże równa się z powierzchnią regionu. Rozgałęzia się przy tym na trzy pod-półwyspy (lub mądrzej – półwyspy podrzędne):
- pierwszy od północy, z Brestem i Le Conquet,
- pośrodku najmniejszy, Półwysep Crozon, z rezerwatem przyrody i Camaret-sur-Mer
- trzeci najbardziej na południe, z malowniczym przylądkiem Pointe du Raz i Baie des Trépassés.
Przyjechaliśmy z południa, wcześniej czyniąc z La Rochelle pierwszy etap naszej podróży (przeczytaj La Rochelle i wyspa Île de Ré). Jednak Bretanię zainaugurowaliśmy właśnie poprzez Vannes i maleńkie Rochefort-en-Terre, oba w departamencie Morbihan.
Vannes
Nazwę miasta czytaj [Van], a jego bretońska nazwa brzmi Gwened. Stanowiło ono w przeszłości celtycką stolicę Wenetów.
Po tym, jak zwycięskie armie Juliusza Cezara podbiły tamte tereny, na wzgórzu zaczęło powstawać miasto Darioritum (pierwotna nazwa naszego Vannes), a wkrótce wzniesiono i zamek. Ta najstarsza część jest dzisiejszą dzielnicą Saint-Patern. Od III wieku datują się również najstarsze fragmenty murów obronnych. W V wieku Cesarstwo Rzymskie upadło, starożytne miasto powoli opustoszało, a wewnątrz murów zaczął powstawać i rozwijać się gród na miarę średniowiecza, który zaczęto nazywać Venetis. Miasto stało się siedzibą biskupstwa.
Vannes klasyfikowane jest we Francji jako Miasto Sztuki i Historii, kryje bowiem wiele budynków, pomników i obiektów stanowiących prawdziwe dziedzictwo kulturowe tych terenów. Przede wszystkim jednak fantastycznie się tu spaceruje wśród pięknych, pamiętających wiele wieków przeszłości budynków i murów. Zwłaszcza urokliwe i niezwykłe są kamienice o zabudowie szachulcowej, niektóre nawet z XV wieku, w których zwykle piętro jest większe powierzchniowo niż parter i zabawnie wystaje. Cudo!
Vannes było też wielokrotnie nagradzane za ukwiecenie. Francuzi prowadzą rankingi najbardziej ukwieconych miast i miasteczek (ville / village fleuri), przyznając im liczbę kwiatków, na jaką zasługują. Vannes uzyskało w 2008 roku maksymalną ilość 4 kwiatów i wyróżnienie Grand Prix.
A co zwiedzimy w Vannes?
- Stare centrum miasta pełne domów w konstrukcji szachulcowej (z tak zwanego muru pruskiego)
Spacer po centrum Vannes to prawdziwa przyjemność. Najlepiej jeśli jeszcze nie jest to poniedziałkowe popołudnie, bo wtedy jest jakoś leniwie i pustawo. Ponoć miasto może się pochwalić największą ilością domów w zabudowie szachulcowej – jest ich tu 133 (Rennes ma ciut więcej), a najstarszy z nich pochodzi z XV wieku. Jednak te najbardziej okazałe i niezwykłe (kolorystyka, wsporniki, dekoracje) są nieco młodsze i powstały w XVI wieku.
Najwięcej znajdziemy ich w pobliżu katedry, oczywiście zazwyczaj w obrębie murów lub w dzielnicy Saint-Patern. Na parterze bywały zwykle sklepy (teraz to także bary lub mini-galerie) i stąd właśnie zachowane jeszcze tu i ówdzie fragmenty oryginalnych szyldów. Kolorowe domy “w kratę”, z wystającym piętrem, to charakterystyczny dla starego Vannes widok.
Niewątpliwym emblematem miasta jest Vannes et sa femme, czyi chorąży Vannes i jego żona. Co to takiego? To popiersia pary w malowanym kamieniu na domu z XVI wieku, należącym do Gilles de Bretagne i – oczywiście – wpisanym na listę zabytków. Kamienica ta znajduje się na rogu ulic Noé i Pierre-René Rouge, obok Château Gaillard (obecnie muzeum archeologicznego). Marka jest wesoła, a para zaklęta w kamień – sympatyczna!
2. Katedrę Saint-Pierre czyli Katedrę pod wezwaniem Św. Piotra
W sercu starego miasta każdy dostrzeże bez trudu monumentalny kościół – został zbudowany w stylu gotyckim na miejscu starej romańskiej katedry. Jego budowa rozciągała się na pięć stuleci; od XV do XIX wieku. Budowla, mimo długiego czasu powstawania, pozostaje wierna stylowi romańskiemu i składa się z nawy głównej oraz aż 10 kaplic bocznych, transeptu, chóru oraz 2 kaplic osiowych.
Wieża katedralna stanowi pozostałość romańską. Uwaga – godziny otwarcia katedry są ograniczone, trzeba więc dokładnie sprawdzać, kiedy można ją zwiedzić. Mieliśmy z tym problem, bo po godzinie 17 wszystko było już zamknięte, a w środku dnia też jest przerwa (w efekcie to 8.15-12.15 i 13.15-17.00)
3. Mury obronne i kwietne ogrody pod nimi
Mury obronne w Vannes to okazały system fortyfikacji wzniesiony w dość rozległym czasie między III a XVII wiekiem. Pierwsze mury powstały jeszcze zza czasów rzymskich, by chronić miasto przed rabusiami i wrogimi armiami. Niemal tysiąc lat później, pod koniec XIV wieku, za czasów księcia Bretanii, Jana IV, zostały odbudowane i przedłużone. Poniżej murów możemy podziwiać przepiękne tereny zielone z wyrafinowanymi kwietnikami i klombami. Z góry, z murów, naprawdę robią wrażenie!
4. Port w Vannes
Miłośnicy pływania, żagli i przejażdżek statkiem odwiedzą pewnie również port, znajdujący się w centrum miasta. Jest on o tyle ważnym miejscem, że można się stąd wybrać na rejs po Zatoce Morbihan – urokliwym, pełnym wysepek akwenie.
Rochefort-en-Terre
Nim zabrałam się za planowanie wyprawy do Bretanii, nigdy wcześniej nie słyszałam o tym miasteczku. Jest maleńkie, ale godne uwagi. Wywoła na pewno wiele och! i ach! u zwiedzających. Gwarantuję! Rochefort-en-Terre leży, podobnie jak Vannes, w departamencie Morbihan i jest od niego oddalone o około 35 km na wschód.
Co takiego szczególnego jest w Rochefort, tym maleńkim miasteczku, któremu daleko do tysiąca mieszkańców? Jest przeurocze: kamienne, stylowe domy jak z bajki, uliczki i zaułki, ryneczek, kościół, trochę lokalnych sklepów z piernikami i souvenirami, średniowieczny zamek. Tym, co ujmuje zwiedzających, są kwiaty. Ogromne ilości kwiatów nasadzonych w rozmaitych miejscach i kompozycjach – wszędzie!
Jak można się spodziewać, Rochefort-en-Terre było nagradzane we Francji w kategoriach Petites Cités de Caractère (małe miasteczka z charakterem) oraz Les Plus Beaux Villages de France (najpiękniejsze wsie/ miasteczka Francji), a także – rzecz jasna – jako Village Fleuri (ukwiecone miasteczko), gdzie otrzymało najwyższą kategorię 4 kwiatków.
Podobają mi się francuskie rankingi dla miast i miasteczek. Istnieje kilka kategorii dla wyróżnienia szczególnych miejsc we Francji: Cité de Caractère, Les Plus Beaux Villages czy Village Fleuri z określoną ilością kwiatków do uzyskania. Podobną metodę wyróżniania stosują również Włosi. Jest to bardzo pozytywny sposób motywowania małych miejscowości do stania się piękniejszymi, do konkurowania i starania się o wygląd. A dla turystów – to informacja już na wjeździe, że znajdujemy się w miejscu szczególnym. Podoba mi się to!
Rochefort-en-Terre położone jest w Dolinie Gueuzon, wśród granitowych skał, na skalistym zboczu. Zamek obronny znajdujący się tutaj, twierdza rodu Rochefortów, wielokrotnie niszczony i odbudowywany, stał się własnością malarza Alfreda Klotsa. W ostatnich latach jednak wrócił wraz z parkiem na własność państwa, przekazany przez spadkobierców. To ów malarz ponoć miał zainicjować tradycję ukwieconych okien na początku XX wieku.
Podziwiając Rochefort-en-Terre, byliśmy świadkami niezwykłego spektaklu. W górach wybuchł pożar lasu. Ratowniczy śmigłowiec strażacki wielokrotnie krążył i zawracał zrzucając wodę.
Bretania będzie wracać w kolejnych artykułach – pozostańcie ze mną!
Komentarzy - 4
Jak zwykle piękne zdjęcia odzwierciedlające klimat regionu. Tak trzymać!
Merci!
[…] mną już pierwszy post – Pod słońcem Bretanii. Vannes i Rochefort-en-Terre, do którego zachęcam. Nocowaliśmy przy okazji pobytu w południowej części Bretanii w […]
[…] Ten artykuł kończy cykl o Bretanii. Zainteresowanych tym regionem zapraszam do postów Pod słońcem Bretanii. 15 miejsc w Bretanii, które potrafią zachwycić oraz Pod słońcem Bretanii. Vannes i Rochefort-en-Terre […]